środa, 15 listopada 2017

High need baby

HNB - tak w skrócie mówi się na wymagające dzieciaki.

Wiecie, zawsze patrzyłam krzywo na sytuacje, kiedy matka nie radziła sobie z dzieckiem. Gdy dziecko bije, płacze, rozdziera się, ma problemy ze snem w łóżeczku . Zawsze myślałam - nie ma dla niego czasu, nie potrafi wytłumaczyć, jest niekonsekwentna.

Guzik! Jeden wielki śmieszny guzik!

Dostałam pstryczka w nos tym guzikiem.

Przyszła na świat nasza kruszynka.
Po książkowej ciąży, pracując do 9 miesiąca przyszedł czas na rozwiązanie.

Mówiłam - co tam poród! Wrócimy za 3 dni ze szpitala, jeszcze na wigilię zdążymy (urodziłam 20 grudnia).

Realia:
Kolizja pępowinowa, nałykała się zielonych wód płodowych, wrodzone zapalenie płuc, crp podniesione, zóltaczka etc.
Dobra, 14 dni przeryczane w szpitalu z baby bluesem i wracamy do domu.

Myślałam - teraz będzie już z górki!
Położymy małą w łóżeczku i odpoczniemy nareszcie.

Realia:
Zaczęły się płacze, kolki, prężnie się, gryzienie, rany na piersiach, niechęć do jedzenia.
Nie było mowy o odłozeniu do łóżeczka.  3 miesiace nie spaliśmy w ogóle.

Mówili - najgorsze 3 miesiące
Mówili - najgorsze pół roku

Mówili...

A ja czekałam... zaklinałam rzeczywistość, wmawiałam sobie, że przecież każdy narzeka na te noce nieprzespane.

Okazało się, że było trochę lepiej ale lekkich dni i nocy ani widu ani słychu.

Na szczęście osobiście nikt nie skierował do mnie słów "tak nauczyliście"
Jednak słyszy się to czesto, ba! Sama zanim przytrafiła nam się HNB tak uważałam.

Ktoś nauczył nosić, nauczył jeść z bajką, nie przyzwyczaił do jazdy wózkiem, autem, czymkolwiek, nie nauczył spać w łóżeczku.

Jeżeli ktoś tak myśli to niech uważa, żeby los nie spłatał mu takiego figla jak nam. Słodkiego acz jednak figla.

A jeśli wiesz o czym mówię to znaczy, że też to przechodzisz. Nie mając hajnida (HNB) nie jest się w stanie zrozumieć rodzica. Rodzica, który od urodzenia zamiast patrzeć jak maluch słodko śpi, słodko je, słodko się uśmiecha. Słucha płaczu i jęku, dwoi sie i troi żeby malca uśpić, nakarmić, egzystować.

Wszystkich rodziców, którzy borykają się z wymagającymi młodymi ludźmi zapraszam do grupy na fb, która mnie bardzo pomogła.

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Świadome czy nie świadome pozbawianie facetów jaj?.


Jasna cholerka, kobiety to jakiś przedziwny twór, którego mój rozum pojąć nie może… choć sama kobietą jestem , typową chromosomową XX z humorkami, które zwalam na PMS.

Same wiecie, wtedy można wrzeszczeć i spazmować godzinami bo nikt mnie nie kocha, po czym obudzić się z transu i zadawać sobie pytanie: „O co mi kurna chodziło?”.

Apeluję do niewiast, które tego przebłysku i przebudzenia nigdy nie doświadczają. A takich w mojej bańce egzystencjalnej jest masa, o ile nie większość.

Przejdę do meritum, to czego dziś byłam świadkiem wpłynęło jeszcze bardziej na moją ocenę płci żeńskiej jako nierozumnych istot myślących... (hmm, skoro rzekomo faceci myślą przyrodzeniem to same sobie dopowiedzcie czym)

Pozbawiacie swoich mężczyzn jaj po czym ślinicie się do samców alfa tak nachalnie i otwarcie jak wyposzczony pustelnik do szynki.

Przyjeżdża pod firmę Pan, zwykły miły elektryk, który przyjeżdża średnio co 3 miesiące. Przyjechał też dziś, ale uwaga! Wyjątkowo na motocyklu, + 10 pkt do atrakcyjności.

Z biura słychać głosy „wow! Widziałyście?!” „co ? co?” „widziałyście czym przyjechał?” „noo… fajny, fajny…” „zawsze wiedziałam, że ma coś w sobie” 
i wiele innych słów zachwytów, których zdawało się nie być końca. 
Wówczas nieco już zmęczona spuszczaniem się nad facetem, który po prostu przyjechał na dwóch kółkach zamiast czterech zapytałam rozanielonej koleżanki.

Z tego co wiem to Twój mąż marzy o motocyklu a Ty za żadne skarby nie chcesz mu pozwolić go kupić. Dlaczego?

W odpowiedzi usłyszałam „Bo on nie może

On nie może… Dlaczego?! Na miłość boską, dlaczego?!
Twój mąż nie może być atrakcyjny? Dla Ciebie? Dla kogokolwiek? Sam się spełniać?
Ale ona może zachwycać się facetem, który jeździ i narzekać na swojego, ale nie pozwoli swojemu jeździć…
Gdzie sens, gdzie logika?

Wykastrować, przydeptać, zabronić, trzymać na smyczy a potem szukać nieposkromionego typa, który zawróci Ci w głowie.
I to jest wystarczający dowód na to, że nie należy słuchać kobiet.

Mówi Ci , nie idź z kuplami – idź , bo jak nie pójdziesz to będzie narzekać do koleżanek, że nie masz własnego życia tylko non stop z nią przesiadujesz.
Mówi, pod żadnym pozorem nie kupuj motocyklu – kup bo później będzie oglądać się za innymi.
Ogólnie rób to czego chcesz bo kobiety uwielbiają zmieniać faceta pod swoje dyktando ale później z tej zmiany nie są zadowolone, więc i tak zawsze jest źle.

Piszę o kobietach ale masa mężczyzn też działa w ten sposób, ustawiają sobie kobietę tak żeby była idealna, została w domu, ugotowała obiad, nie piła, rzuciła swoje głupie hobby, nie studiowała bo będą mieć mniej czasu dla siebie, nie pracowała bo przecież on zarobi a Ty lepiej żebyś zajęła się domem.
Później taki delikwent idzie z kumplami na miasto, zakochuje się w czarującej niezależnej kobiecie, która skończyła studia, ma super prace, do tego nienagannie wygląda bo regularnie trenuje i na dodatek przyjechała na motocyklu.

Ten facet nie zastanowi się nad tym, że w takim razie ta kobieta może nie mieć czasu na robienie tego co robi jego żona/dziewczyna (której nota bene sam wyperswadował bycie kimś takim) i jest zauroczony. Bo w tym momencie osoba z którą jest związany stała się szarym, zwykłym człowiekiem, wyjałowionym, bez pasji do czegokolwiek, nawet do życia.
O kobietach wyjałowionych napiszę jeszcze innym razem a teraz apeluję.
Najpierw miał być to apel do kobiet ale po dłuższym namyśle i konsultacji będzie też do mężczyzn tego samego typu.

1.  Zastanów się dwa razy zanim będziesz chciał zmienić coś w swoim partnerze, po zmianie nie będzie to już osoba w której się zakochałeś/łaś

2.   Patrz trzeźwo na osoby, które dopiero poznajesz. Czy faktycznie ich działania to powód do zachwytu? Jeżeli tak to powinno dać Ci to do myślenia czy czasem swojej połówce nie zabroniłeś tych rzeczy jakiś czas temu, popatrz na efekty i kim ta osoba mogła się stać. 

3.  Sam też nie daj się zmienić jeżeli uważasz, że to co robisz jest słuszne i faktycznie żyjesz tym.

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Forum dla mamusiek.


Czy wszystkie kobiety są głupie czy tylko te, które są w ciąży?
Czy może w internetach wypowiadają się tylko te, które IQ mają równe 10 ?
Przyznam szczerze... zabłądziłam, przepadłam w otchłań, w ciemne czeluści internetu...
Wylądowałam na forum dla mamusiek z któregoś tam miesiąca,
dodam, nie takich w 8 miesiącu ale takich , które dopiero co ujrzały drugą kreskę na teście.

To, że są w swoich maciutkich szkrabach zakochane to oczywiste, bo skoro ktoś czeka któryś z kolei cykl na zapłodnienie to będzie tuptał z niepokojem. Ale... co dzieje się dalej?
Wypowiadają się kobiety w 6-7 tygodniu, uwaga, tygodniu! Nie miesiącu. Nadmienię, że embrion w tych dniach może nie być widoczny a jedynie sam pęcherz płodowy.

A te biedne matki są samotne, bo ich partner pracuje i czasem zostaje dłużej a powinien wychodzić jeszcze wcześniej w pracy bo" helloł, przecież jestem w ciąży?!
Ja sama męczę się z tą ciążą a on sobie pracuje..."
Niedorzeczne.
Biedny facet, ciekawe to będzie dalej jak nie minął jeszcze 2 miesiąc.
Dziwić się że woli przesiadywać w pracy niż usługiwać wielmożnej ciężarnej, której brzuch jest jedynie oznaką przejedzenia.

Już debatują, o tym kiedy zwinąć się z roboty na L4 bo przecież praca biurowa jest taka wycieńczająca.
Rozumiem, są stresujące i intensywne prace. Ale każda z nich taką wykonuje?
Poza tym podają też powód (dla mnie jedyny prawdziwy), że chcą nareszcie odpocząć a nie codziennie rano wstawać.

Wypisują do siebie każdą dolegliwość jaka je spotka, począwszy od opryszczki, której nie wolno już smarować maściami a pastą do zębów, po mdłości aż po biegunki.
Really? Wszystko co w stanie błogosławionym przydarza się fizjologicznie to wina rozwijającego się płodu?
Czy te kobiety i tak narzekały, zanim zaszły w ciążę.

Zresztą, co ja mówię, jakie fizjologiczne przypadłości. Psychiczne niestabilności również przypisują kilkudniowej dopiero ciąży.  "Tak mi smutno, okrzyczałam mojego partnera że o mnie nie dba, teraz płaczę." Facetowi takie emocjonalne skoki naturalnie nie mogą się zdarzyć bo facet wkurw*** to świnia i oczywiście  mu nie zależy, a facet zwieszony i smutny to mazgaj i niedorajda. Jeju, dzięki Bogu nie jestem facetem i mogę sobie ponarzekać na swoja huśtawkę emocjonalną i przez całe życie zwalać na PMS a podczas ciąży na ciąże.

Co tam jeszcze wypisują...Aaa oczywiście szacują już płeć dziecka. Same sobie zgadują i koleżankom przypisują czy urodzi chłopczyka czy dziewczynkę. Super mądre babki, po co robić USG. Lekarz niekiedy w 5 miesiącu nie jest w stanie zobaczyć płci, ale one w 7 tygodniu już wiedzą, chrzanić ginekologów, można przez całą ciąże siedzieć na forum i wszystkiego się dowiesz.

Także jeżeli planujesz ciążę albo już w niej jesteś zapraszam na wszelakie mądre fora, gdzie przyszłe mamuśki przesiadują od świtu do zmierzchu bo przecież nic teraz nie mają i nie mogą mieć innego na głowie poza swoją ciążą.

Świat to jeden wielki dom wariatów.




piątek, 1 kwietnia 2016

"...Teraz walczysz o swoją wartość, bo nikt nie pokazał Ci w dzieciństwie że jesteś ważny."


Ludzie wybrakowani, z poczuciem że coś zostało im zabrane.
W dzieciństwie i nadal, ktoś ich okrada. 
Złodziej zabiera poczucie bezpieczeństwa, zaufanie, świadomość że jest się coś wartym, że coś się potrafi, umiejętność planowania, beztroskę, spokojny sen.

Wiesz o kim mowa? Kto jest złodziejem, kto okradanym, a kto jest temu wszystkiemu winien?

Alkohol, pijący rodzic, chłopak, mąż.

Ostatnio napotkałam listy kobiet, które odkryły że ich mężowie popadają bądź popadli już w alkoholizm. Te kobiety oprócz uzależnionego męża łączy też myśl o niemożliwości odejścia od niego z powodu dzieci, pieniędzy. Każdy list kończył się tym, że kobiety dla „dobra” dzieci,  przeczekają aż dorosną i wtedy się rozwiodą.

Otóż mała ciekawostka dla niewtajemniczonych… „przeczekanie” to nie schowanie dzieci pod kloszem z dala od nieszczęścia. To „przeczekanie” to dorastanie i kształtowanie człowieka, którego nastrój będzie zależny od tego czy ojciec wróci na rauszu w lepszym czy gorszym humorze.
Jak dzieci dorosną to na cholerę Ci kobieto rozwód! Zgotuj im dzieciństwo godne pożałowania a potem oznajmij im, że ta „męka” była po to żebyście mieli „normalne” dzieciństwo, w dwojgiem rodziców.

Naaajs .

A przez to dzieciństwo, nie mogłeś zaprosić kolegów bo nigdy nie wiedziałeś czego możesz się spodziewać w domu.
Zadania domowe odrabiałeś w kąciku , słuchając kłótni rodziców a na zeszyt prosto z oczu leciały Ci wielkie grochy rozmazując litery.
Bałeś się że na wywiadówkę rodzic przyjdzie pijany.
Obawiałeś się wyjść gdziekolwiek żeby go nie spotkać.
A to wszystko dla Twojego „dobra”.

Teraz walczysz o swoją wartość, bo nikt nie pokazał Ci w dzieciństwie że jesteś ważny.

Każdy problem wyolbrzymiasz i wydaje Ci się, że to koniec świata.
Nie umiesz przyjmować pomocy.

A nadal czujesz się uwiązany w relacje z dzieciństwa, chcesz pomóc tak jak robiłeś to dotychczas.

Porozmawiać, być rodzicem dla rodzica.

Dzieci alkoholików są dziećmi tylko wtedy kiedy są poza domem z dala od zasięgu „rażenia”. Im rzadziej narażone są na widok pijanego rodzica tym lepiej dla nich, ich spokoju i psychiki.

Także jeżeli jesteś matką, a widzisz że w Twoim mężem coś jest nie tak. Nie zwlekaj, to nie minie, nie nalży, będzie coraz gorzej a bierność sprawi że Ty będziesz mieć nerwice a Twoje dzieci w życiu dorosłym będą borykać z źle przeżytym dzieciństwem. 

Nigdy nie będą dziećmi ale i będą mieć problem żeby stać się dorosłymi, żyjąc w zawieszeniu bez możliwości odcięcia pępowiny z stałym poczuciem powinności niesienia pomocy albo pijącemu ojcu albo współuzależnionej mamie.

Wnioski? Problem istnieje od tysięcy lat. Jedna osoba pijąca sprawia, że współuzależnionych jest minimum 5 osób. Matka, żona, teściowa, dzieci, brat, siostra…

Czy pomagać wyjść z alkoholizmu? Jasne!

Ale żeby wiedzieć kiedy odpuścić, zauważyć że ktoś nie chce od Ciebie pomocy, że nie czuje się winny. 
Ciągnie Cię w dół a Ty w życiu dorosłym nadal czujesz się jak nieporadne dziecko we mgle.

Odpuść. Zacznij żyć swoim życiem.

piątek, 25 marca 2016

5 GŁÓWNYCH PROBLEMÓW ŚWIĄTECZNYCH


Święta tuż tuż, nie ważne czy na co dzień jesteś chrześcijaninem, czy wierzysz, czy chodzisz do kościoła, czy nie. I tak Cię nie ominą. Nawet jeśli zabarykadujesz się sam w domu, uwierzę że  nie włączysz TV (szczególnie tych kanałów poddanych „dobrej zmianie” ), ale bez  neta w tych czasach raczej nikt poniżej 35 roku życia nie wyobraża sobie tygodnia. (Mówię tygodnia choć sama nie wyobrażam sobie przeżyć jednego dnia ;) ). Poza tym chcąc nie chcąc żyjemy w Polsce, która jest państwem kościelnym a ściślej katolickim.
A zatem, surfujesz po necie (haha słowo surfujesz jeszcze 5 lat temu nie brzmiało tak archaicznie jak teraz) i pewnie napotykasz różne świąteczno-tematyczne artykuły, pseudoartykuły, wywiady z gwiazdami (czyt. celebrytami) ,porady, etc.
Zauważyłam podział społeczeństwa na tych, którzy uważają święta Wielkanocne (jak i wszystkie inne) za coś uciążliwego, co trzeba przetrwać oraz tych (to w mniejszym stopniu) którzy nabijają się z tych pierwszych.

5 GŁÓWNYCH PROBLEMÓW ŚWIĄTECZNYCH:

1.    ZAKUPY, ZAKUPY I JESZCZE RAZ ZAKUPY,

Po primo - zakupy odzieżowe (bo przecież trzeba się zaprezentować na Rezurekcji in NEW COAT w modnym odcieniu baby blue, koralowym albo mocnym burgundzie. Chusta w kratę, rzadziej w kwiaty również kolorystycznie musi współgrać dlatego ta stara nie wystarcza, trzeba nabyć nową w pastelowe odcienie… nie ważne, że pół miasta w takich chodzi.

Secundo – pierdoły i szpeje świąteczne. Bo to chyba oczywiste, że trzeba na te 2 dni przystroić dom w kolorowe piórka, kurczaczki, pisanki (oczywiście nie te ręcznie malowane tylko gotowe ze sklepu). Trzeba wymyślić super koncepcje na stroik (czy jak to się nazywa na Wielkanoc), na szczęście z odsieczą biegną poradniki jak pięknie przeobrazić dom w świąteczno-wiosenny skansen.

Tertio – NAJGORSZA ZMORA zarówno grupy aktywnej jak i tych nie zaangażowanych. Kolejki w biedrze jakby piwo za darmo rozdawali. Tłum mrówek planujących świąteczne obżarstwo. Heloł ! przecież Chrystus umarł, musimy zrobić 2 tacki ciasta na łebka i sałatkę z majonezem. Do tego kupić tonę kiełbasy i tuzin różnych szynek. Problem oczywiście dotyczy czasu „świąteczniaków”, bo zawsze robią zakupy na ostatnią chwilę i złoszczą się, że nie zdążą zrobić nic w domu… ale spokojnie, do tego problemu zaraz dojdziemy


2.    ŚWIĄTECZNE SPRZĄTANIE

„O Boże kiedy ja zdążę to wszystko ogarnąć, cały dom do wysprzątania”.

Ja mam jedno zasadnicze pytanie: Czy do cholery przez cały rok żyjesz w syfie i gnoju i sprzątasz dom tylko (jak w reklamie) połowicznie? Okna muszą prosić się o trochę płynu od wiosny do wiosny? Łazienka wydaje już na świat nowe formy życia bo nie może być „ogarnięta” cały czas tylko na święta?

Jeżeli tak jest to faktycznie jest to olbrzymi problem, z całego serca współczuje i polecam Małgosię Rozenek i jej cenne porady. Ostatnio natrafiłam nawet na poradnik jak umyć lodówkę (WTF? Jak najszybciej) , także drogie Panie walczące z czasem (jak Timberlake w science fiction movie) w tym całym biegu nie zapomnijcie umyć okien dla Jezusa.



3.    GOTOWANIE / PIECZENIE

Jak już wspomniałam, na każdego mieszkańca domu muszą przypadać minimum 2 ciasta i sałatka. Także wyścig z czasem nadal trwa. Czy zdążę? Czy biszkopt urośnie? Do kościoła w sobotę na pewno nie zdążę, bo kto zaleje galaretkę jak stężeje? Są rzeczy ważne i ważniejsze, pieczenie ciast jest tą pierwszą. Rodzinka się zjedzie, muszą zobaczyć jaką jesteś wspaniałą gospodynią, albo jak aspirujesz na Panią domu.

Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie można robić tych ciast pomału, spokojnie nie mówiąc o nich nikomu. 2 tygodnie przed świętami trzeba dumać ile i jakie będzie je piekła, oczywiście informując wszystkich dookoła o swoim frasunku. Tydzień przed lamentuje, że na pewno nie zdąży. TYLE ROBOTY!

4.    ŚWIĘTA, ŚWIĘTA I PO ŚWIĘTACH

Myślisz, że jak zaczną się święta to problemy się skończą? Nic podobnego. Teraz to dopiero jest DRAMAT. Okazuje się, że już jest po świętach… Tyle zachodu, przeżywania, gotowania i jedyne co pozostało to niedosyt świąt a przesyt jedzenia naturalnie.  By the way, dlaczego co roku ludzie są zaskoczeni, że święta trwały tak krótko, przecież zawsze są to 2 dni?!



5.    OBRAŻSTWO / „ALEEE JA JESTEM GRUBA”

I tu ostatni problem „świąteczniaków”, po świętach okazuje się, że ważą 3 kg więcej a ich brzuch wygląda jak w trzecim trymestrze ciąży. Trochę ponarzekają po czym zaczyna się WIELKIE ODCHUDZANIE, ale to tylko chwilowe.

Po tygodniu wszystko wraca do normy,

Znowu wszyscy mają czas bo przecież nikt nie sprząta, nikt nie gotuje, nie piecze, nie robi zakupów.

Moi drodzy, trochę dystansu i trzeźwego spojrzenia na to co dzieje się wokół.

Życzę Wam spokoju i uśmiechu, dobroci dla innych tej okazywanej przez Ciebie i tej wracającej karmy. Dostrzeżenia tego co jest naprawdę ważne zarówno w święta jak i w zwykłe dni.

czwartek, 7 stycznia 2016

Zespół Aspergera


Mając dziecko cieszysz się z każdego jego sukcesu, pierwszego uśmiechu, gaworzenia, słowa, a czy zwracasz przy tym uwagę na jego całościowy rozwój?  Dziecko zaczyna bardzo interesować się literami, cyframi? Siedzi w kąciku układając liczby, nie odzywa się do nikogo. Myślisz „ekstra! Mam grzeczne i ułożone dziecko”.  Opowiadasz rodzinie i znajomym, że jest drugim Einsteinem, radujesz się że będzie geniuszem. I tak być może,  jednak nie zapominaj aby spojrzeć szerzej na jego poczynania.

Opisane tutaj zachowanie może wskazywać iż dziecko ma zespół Aspergera. ZA można nazwać lekkim odłamem autyzmu. Ten syndrom jest rzadko diagnozowany ponieważ nie wpływa na IQ dziecka, dodatkowo niejednokrotnie takie dzieci stają się specjalistami w wybranej przez siebie dziedzinie ponieważ obsesyjnie zgłębiają ją. Cierpią na tym rzecz jasna umiejętności społeczne.

Zespół Aspergera występuje częściej u dzieci aniżeli „typowy autyzm”, diagnozuje się 20-25 dzieci na 10 000 . Częściej dotyczy chłopców niż dziewczynek (aż 80 % populacji męskiej) nie ma konkretnych dowodów na to dlaczego tak się dzieje, uważa się że różnica w płci nie polega na rzeczywistej tendencji genetycznej ale zwyczajnie kobiecym zdolnościom wrodzonym do czynności, które są zaburzane przez Zespół Aspergera także dziewczynki zaburzone potrafią te braki skompensować na tyle, że nie są diagnozowane.

Objawy Zespołu Aspergera:

- Wspomniane wcześniej wyalienowanie, dysfunkcja interakcji społecznej, brak umiejętności pracy w grupie. Dziecko nie będzie chciało samo nawiązywać kontaktów, na pytania będzie odpowiadać niechętnie bądź w ogóle. Może posiadać wybiórczość słuchową, tj. słyszeć niektóre słowa, będzie miało problem z wykonywaniem poleceń. Idąc do szkoły dziecko z ZA będzie chciało posiadać już przyjaciół (różnica z autyzmem) jednak nie będzie posiadało na tym polu żadnych efektów czym będzie sfrustrowane i zniechęcone. Mimo szczerych chęci nie będzie umiało zjednać do siebie dzieci, jego zachowanie będzie wydawało się innym dziwne, ekscentryczne.

- Zaburzenie mowy, czasem wbrew pozorom ponieważ dla niektórych rodziców mowa dziecka będzie piękna gdyż jest ona klarowna , pedantyczna i sztywna. Dziecko z syndromem Aspergera mówi charakterystycznie z niespotykaną u innych dzieci i typową dla tej choroby prozoidą. Ma problemy z rozumieniem języka, nie rozumie metafor, żartów. Spowodowane jest to kolejnym zaburzeniem opisanym poniżej.
- Trudności w komunikacji niewerbalnej. Dziecko z ZA nie rozumie gestów, mimiki, samo również nie jest ekspresyjne. Także żartując do osoby chorej może ona odebrać Twoje słowa na poważnie ponieważ ma uszkodzoną zdolność do rozróżniania tonu głosu czy emocji, nie jest empatyczne.

- Zachowuje dystans fizyczny, trudno mu nawiązać bliskie relacje, unika kontaktu wzrokowego.

- Obsesyjnie interesuje się jedną dziedziną lub czynnością. Bez odejścia od stolika może wpatrywać się w liczby, rozwiązywać łamigłówki, czytać książki. Często takie dzieci już od najmłodszych lat fascynują się matematyką, czytaniem, kosmosem, dinozaurami. Dlatego tak wiele osób z Zespołem Aspergera osiągają dobre wyniki przeważnie w dziedzinach ścisłych. W dorosłości może stać się do przepustką do kariery zawodowej.

- Powtarzalność ruchów, niezmienność, monotonność. Niechęć przed zmianą czegokolwiek, wybicie takiego dziecka z „transu” codziennych czynności może spowodować frustracje bądź wybuch i spazmy.

- Zaburzenia inteligencji sensorycznej. Dziecko ma nieadekwatną wrażliwość na bodźce, inaczej odbiera dźwięki, światło, temperaturę czy dotyk. Może być zanadto wrażliwe bądź nieczułe na wyżej wymienione. Jedno dziecko może mieć światłowstręt , ciche dźwięki mogą być dla niego nieznośnymi a drugie (również z Zespołem Aspergera) może nie reagować na światło

- Mniej spotykanym objawem jest dyspraksja. Zaburzenia motoryczne charakteryzujące się głównie sztywnością kończyn. Kroki są niezdarne a pisanie i rysunek mogą sprawiać dziecku trudności. Mają problem z ćwiczeniami wymagającymi zachowania równowagi, czyli stanie na rękach, przewroty.

Przede wszystkim obserwować, jako rodzic, naubliża osoba dla dziecka widzisz jak dorasta, jak się uczy. Jakie są jego relacje z otoczeniem. Nie należy być nadwrażliwym  i jeżeli dziecko ma zamiłowanie do konkretnej dziedziny nie jest to powód aby uprawiać czarnowidztwo. Należy jednak być pierwszym diagnostą, nie czekać na to aż pójdzie do przedszkola i zdać się na łaskę nauczyciela, który powinien być przeszkolony w tym zakresie i rozpoznać Syndrom Aspergera jednak sami bądźmy pierwszym pedagogiem i psychologiem. Nie przymykajmy oczu na to co dzieje się z naszym dzieckiem, to że mówi poprawnie i fizycznie rozwija się prawidłowo to nie wszystko. Szacuje się, że do 4 roku życia można rozpoznać już typowe objawy u dziecka.

O tym jak rozwija się i życie osoba dotknięta ZA w dużym stopniu decyduje środowisko w którym życie. Psychiatra może przepisać i często zaleca leczenie antydepresantami czy neuroleptykami, jednak to jak osoba będzie znosić dzieciństwo, czy okres adolescencji zależy od rodziny i szkoły.
Ten czas może być dla niego albo znośny albo traumatyczny na skutek frustracji z powodu braku przyjaciół czy niespełnionej miłości. ZA czują bardziej, są bardziej podatni na inne zaburzenia psychiczne takie jak depresja, schizofrenia (4 % w porównaniu z 1 % u ludzi bez ZA), lub inne psychozy, natręctwa, wycofanie.


Zespołowi Aspergera nie można zapobiec, jednak negatywnym następstwom już tak. Uczmy siebie nawzajem zrozumienia i uczmy też swoje dzieci. 
_______________________________________________

Dowody na to, że Zespół Aspergera to nie wyrok:

"Jestem jedną z pierwszych osób w PL u której zdiagnozowano ZA w 1996 roku. Dziś mam 35 lat. Da się żyć z tą chorobą. Ja widzę w zasadzie tylko jej plusy. Dzięki inteligentnym rodzicom, którzy nie zmuszali mnie do socjalizowania się z grupami rówieśniczymi osiągnęłam w życiu to co chciałam i metodami, które nie powodowały mojego dyskomfortu psychicznego." (karolina)

"To nie jest choroba tylko wada rozwojowa a wiele osób z zespołem Aspergera uważa że wygrało los na loterii
Mam męża z zespołem A" (Agnieszka)

I cytat bardzo dużo dający do myślenia (znaleziony na forum)
Pani Monika:
"Sporo czytam, obserwuję, czasem myślę, że sama powinnam zostać terapeutą. Uderza mnie jednak jak młotkiem w głowę, jedna rzecz - DLACZEGO TO NASZYM DZIECIOM CIĄGLE MÓWI SIE, ŻE MUSZĄ DOSTOSOWYWAĆ SIĘ DO OTOCZENIA??? Czasem drażni mnie to potwornie. Mój syn jest grzeczny, kulturalny, nie bije innych, nie zaczepia, nie wyzywa, nie przeklina, stara się nikomu nie robić przykrości, widzi krzywdę i cierpienie drugiego człowieka, jest inteligentny, ciekawy świata, ma dużą wiedzę ogólną, ciekawe spostrzeżenia. Tymczasem te dzieci "niby "zdrowe", zaczepiają go, popychają, wyzywają, nie mają żadnych konstruktywnych zainteresowań, nie potrafią okazywać szacunku ani sobie, ani dorosłym. Pytam więc, KOMU BARDZIEJ PRZYDAŁABY SIĘ TERAPIA??? Dlaczego szkoły nie organizują dyskusji na takie tematy wśród uczniów, aby uczulić wszystkich, że są wśród nich dzieci wrażliwe? Dlaczego wychowawcy nie poruszają takich problemów na lekcjach wychowawczych? Dlaczego rodzice nie uczą swoich dzieci empatii, akceptacji dla odmiennych zachowań? CZY DLA WSZYSTKICH STAJE SIĘ NORMALNYM ŻYCIE W SPOŁECZEŃSTWIE PEŁNYM ZNIECZULICY, AGRESJI I CHAMSTWA???"




czwartek, 17 grudnia 2015

HOW TO BE HAPPY EVEN IF YOU ARE NOT…

HOW TO BE HAPPY EVEN IF YOU ARE NOT…

Czyli jak być szczęśliwym nawet jeśli nie jesteś…

Pomyślisz, durne złote rady rodem z starego dobrego bravo?
Bo jeżeli jest Ci źle i smutno to MA CI BYĆ ŹLE I SMUTNO!

Jest taki okres w życiu kobiety (średnio raz w miesiącu, trwa parę dni ;) ) kiedy każdą radę będziesz mieć głęboko w poważaniu bo jesteś nieszczęśliwa i basta. Dlatego te 7 podpunktów to subiektywna rada, która być może Ci pomoże. A jeżeli nie, to na pewno nie zaszkodzi.

Najważniejsze, zweryfikuj czy masz powód do smutku. Jeżeli tak, to zapisz swoje problemy. Jeżeli możesz coś z tym zrobić to działaj, jeżeli nie to stosuj się do podpunktów a zarazem problem olej.

Zapamiętaj:   
„Denerwować się to mścić się na własnym zdrowiu za głupotę innych.”

..
1.Zacznij od siebie, popatrz do lustra. Uśmiechnij się J Zobacz na swoje ręce, nogi… sa? To znaczy, że możesz wszystko. Możesz się przemieszczać, zrobić cos dobrego, właśnie tymi nieszczęśliwymi rękoma na które właśnie patrzysz.

2.      Przejdź do umysłu, pamiętasz kim jesteś? Przypomnij też sobie dobre chwile, które Cię kiedyś spotkały, wiedz że one jeszcze nastąpią. Przypomnij sobie też Twoje problemy i smutki z przed 5 lat? Widzisz? One zniknęły ! Tak samo znikną te obecne.

3.      Podążajmy do serca, jest tam ktoś? Osoby, które kochasz? Być może mama, syn, mąż, przyjaciel? Ktoś na kim Ci zależy, ale też jemu zależy na Tobie. Chwytaj za słuchawkę, zejdź na dół, otwórz drzwi. Nie jesteś sama.

4.      Czytasz ten tekst, więc zakładam, że masz dostęp do Internetu. Siedzisz sobie wygodnie i … możesz być teraz wszędzie. Dowiedzieć się wszystkiego czego zechcesz, nauczyć się czegoś, porozmawiać z kimkolwiek chcesz. Nawet obcą osobą na forum, poznać kogoś, przeczytać coś… Multum możliwości, wymieniać można do rana.

5.      Zapisz na kartce co sprawia Ci przyjemność, kiedy czułaś się dobrze, co lubisz robić. Jeżeli zbierzesz swoje myśli i przelejesz je na papier zobaczysz jasno to czego Ci brakuje, a jak znajdziesz bardzo mało takich czynności, które Cię cieszą, fascynują, podniecają to znaczy, że pora zacząć coś nowego, spróbować czegoś czego nigdy nie robiłaś. Być może to będzie strzałem w dziesiątkę.

6.      Zapamiętaj też to, że prawdziwym bogactwem jest to kim jesteś, a nie to, co posiadasz. Zatem jeśli nie masz super wozu, domu i ciuchów to nic. Sama jesteś swoją wizytówką, nie są to puste farmazony choć wiadomo, że fajnie jest przytulić grosza i kupić sobie coś fajnego, żyć spokojnie, podróżując a nie z miesiąca na miesiąc … kurde… przecież  właśnie to obalam. Ok., fajnie jest mieć żeby zwiedzać, zapraszać gości etc, ale bez tego wszystkiego też możesz się rozwijać i stać się osobą, którą chcesz być. Z pasją i miłością patrzeć na życie.

7.      Nie bądź szara. Wiem, że kolorowi ludzie mają więcej wrogów, bo ludzie wyblakli ich nie lubią. Drażnią ich swoim neonem i uśmiechem. Uważają ich za wariatów i głupców. Taka Polska, ale jeżeli uważasz się za kolorową (a jeżeli to czytasz to znaczy, że chciało Ci się przeczytać coś więcej niż pudelka i z góry zakładam, że taka jesteś), a obracasz się w towarzystwie tłamszącym , to zmieniaj je. Nie nagle, ale z czasem możesz poznać kogoś nowego, odnowić starą przyjaźń. Odżyć na nowo z świeżym blaskiem.