Dla osób, które w jakiś sposób związane są z osobą uzależnioną od alkoholu powiedzą, że nie ma nic gorszego.
Inne problemy: związane z finansami, lekkimi chorobami, kłótniami o podłożu innym niż alkohol, zepsuty sprzęt, gorsze oceny w szkole, ciężka praca, mąż nierób bądź mąż zazdrosny to nic w porównaniu do tego czym jest osoba wracająca na "rauszu"
Ciągła niepewność, niepokój, strach, odrzucenie.. można wymieniać w nieskończoność.
Spotkałam się ostatnio z wpisem na blogu pewnego Pana o tym, jakoby syndrom DDA był wyssany z palca. Według niego 70 % populacji jest stanie przypisać sobie cechy DDA.
Jasną sprawą jest to, że ludzie mają problemy. Nie tylko dzieci alkoholików mają monopol na nieszczęście.
Są dzieci odrzucone, którymi nikt się nie interesuje. Są dzieci w stosunku do których rodzice byli nadmiernie opiekuńczy i zaborczy.
Nie wiem co gorsze, każda skrajność w absolutnie każdej dziedzinie życia jest zła i pod tym względem zdania nie zmienię do końca życia.
Wróćmy do syndromu DDA
To ludzie dorośli, którzy są wewnętrznie poranieni.
Zewnętrznie pokazują jednak swoją wesołą naturę, nie chcą żeby ktoś się nad nimi litował.
Pragną być akceptowani przez innych, niejednokrotnie za wszelką cenę.
"Chociaż wyglądamy jak dorośli, nadal zachowujemy się jak dzieci i pozwalamy, aby inni mieli wpływ na nasze myślenie o sobie, nasze poczucie własnej wartości i nasze szczęście. Nasze nieprawidłowe myślenie było przyczyną tego, że podejmowaliśmy decyzje, które nas niszczyły. Dlatego też chcemy przestać poprawiać własne samopoczucie nieskutecznymi zachowaniami, nadużywaniem innych ludzi, seksem, substancjami odurzającymi, manią posiadania, manią sukcesu, pieniędzmi itp ". <<"12 Kroków dla Dorosłych Dzieci z uzależnieniowych i innych rodzin dysfunkcyjnych” (wyd. Akuracik, Warszawa 1996>>
Syndrom DDA nie dotyka wszystkich ludzi, których któryś z rodziców nadużywał alkoholu. Mogą posiadać jakąś część cech, jednak z pewnością ma to olbrzymi wpływ na dorosłe życie.
Nawet jeżeli kogoś z Twoich znajomych dotyczy ten problem, nie poznasz tego bez szczerej rozmowy. Ba, nawet osoba cierpiąca na syndrom DDA może sobie nie zdawać z tego sprawy.
Ukrywa swój ból z dzieciństwa głęboko, stara się o nim zapomnieć żyjąc chwilą albo planując przyszłość.
Ciężko jest pogodzić się z tym, jakie miało się życie.
Ciężko jest żyć z tym, że nadal któryś z rodziców nie jest taki jaki powinien.
Ciężko jest mieć świadomość, że nawet jeżeli Ty już nie jesteś podatny na wpływ osoby uzależnionej to jest ktoś Ci bliski, kto nadal z tego powodu cierpi.
Ty cierpisz. Nadal jesteś współuzależniony, choć jesteś daleko i tego nie widzisz to cząstka Ciebie myśli o tym nieustannie zatruwając radość życia.
Rada?
Nie ma. Bo Ty jesteś wobec tego bezradny,
ból może załagodzić miłość i przyjaźń.